sobota, 15 sierpnia 2015

I na co to

Strasznie mi przykro, dziewczyny. Wchodzę na bloggera i... Nic, właśnie nic. Wieje takimi pustkami, jakbym w obserwowanych miała trzy blogi, dosłownie.
Lepsza strona bloggera, tego naszego, ona umiera, a ja zupełnie nie wiem co ja mam na to poradzić, co więcej obawiam się, że nic nie mogę z tym zrobić. I wiem, że nie tylko ja to zauważam. Shayla odeszła, o Suie słuch zaginął, wszystko się kruszy. Smutno mi.
A mam taką chęć publikowania, naprawdę! Aż się sobie dziwię, bo w tej sytuacji... Komu by się chciało?
Chciałabym tu kontynuować Sabbra Cadabra, które zostało zawieszone ze względu na mój naprawdę zły stan w czerwcu. Przepraszam, że tak nagle i bez ostrzeżenia to zrobiłam, ale nie miałam nawet siły się tłumaczyć, swoją drogą.
Ten post miał wyglądać inaczej, miałam zgrywać, że bardzo miło mi tu znowu być, miało tu być pełno bezsensownego tłumaczenia się z nieobecności. Ale to było tak denne, że samej zachciało mi się rzygać, za przeproszeniem.
Dość mam przesładzania. Ten blog miał przecież wreszcie być prawdziwy.
Zebrało mi się wreszcie, by to tu napisać, bo poszperałam sobie po blogach, askach, bo wygadałam się nawet koledze, że strasznie mi z powodu bloggera przykro.
Zaczęłam pisać rozdział czwarty, trzeci jest poniżej. Ale wrzucić, to następny dopiero w roku szkolnym (jeeeej, nieee, to za tydzień...) wrzucę.
Chciałabym napisać coś jeszcze. Ale znów bym się powtórzyła, że mi smutno.
Hehe.
Pozdrawiam, kochane. Chciałabym, żeby było jak dawniej. Któż by nie chciał...?

Hugs, Rocky

18 komentarzy:

  1. Rocky, czemu dopiero zobaczyłam, że otworzyłaś bloga, co? Nie zdążyłam nawet skomentować Twojego rozdziału, co z pewnością zrobię za parę godzin, bo o wpół do ósmej mój mózg raczej nie jest w kondycji do tego. Ale przeczytałam ten post, i chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś w takim razie Ty ratowała blogosferę. Skoro już tu jesteś, wróciłaś, to działaj. Liczę na Ciebię i zapewne nie tylko ja. Strasznie tęskniłam za Twoim pisaniem.
    Również Cię pozdrawiam, i życzę dużo weny na rozdziały ;*
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze, to ja nie rozumiem Waszego marudzenia, że coś się zmieniło na blogach. Mam wrażenie, że... właśnie, sama nie wiem, że co. Ludzie, zachowujecie się tak jakbyście pisały dla siebie nawzajem, patrząc się na innych. Ktoś odszedł, ktoś zawiesił, ktoś spierdolił, więc mnie także odechciewa się pisać. O nie, same tworzycie taką atmosferę i się nakręcacie. Mam wrażenie, że już dawno zostało zapomniane, że bloga pisze się dla siebie, a sam fakt, że ktoś może to przeczytać jest tylko miłym dodatkiem do tego wszystkiego. Skoro macie takie aspiracje, aby gonić ideały, bo ktoś pisze lepiej ode mnie, skoro chcecie oglądać się na kogoś innego, bo ktoś odszedł, to się nie dziwie, że Wam się wszystkiego odechciewa. Nie rozumiem tego waszego poczucia atmosfery. Dla mnie to jest po prostu śmieszne. Ja jestem poza tym wszystkim. Prowadzę tego swojego marnego bloga. Czytam parę innych, ale nie zastanawiam się nad głębszą stroną tego wszystkiego. Tak samo można powiedzieć, że najlepsi pisarze przestaną tworzyć, bo atmosfera na rynku literatury jest denna. Myślę sobie, że wtedy każda z Was wybuchnęłaby śmiechem. Och, dziewczyny, przestańcie się nakręcać, bo to nie ma większego sensu. Zrozumcie, że tworzycie dla siebie samych. Dla własnej realizacji, a nie dla kogoś... nie dla atmosfery. Bo teraz mam wrażenie, że te blogi, to taka wasza alternatywna rzeczywistość, która się w waszych oczach lekko spierdoliła. A taka prawda, że to tylko mała część tego portalu. Parę blogów... nic więcej. Dla każdej z was, wasz blog to coś więcej, ale tylko wasz.
    Radziłabym to przemyśleć.

    Tak, tak. Jak zawsze wredna Rose.
    Niedługo chyba już nikt nie będzie mnie tu lubił. Ech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy mnie dobrze zrozumiałaś, Rose. To, czy mi się atmosfera na bloggerze podoba czy nie, nie ma związku z tym, czy dalej będę tego bloga prowadziła. Już dawno do mnie dotarło, że blog jest dla mnie. I dlatego się za nim stęskniłam, bo jest Mój. I dlatego wrócę z rozdziałem, bo mnie to sprawia przyjemność.
      Narzekanie... Oh, to nie tak, że ja teraz jestem rozgoryczona i zezłoszczona na całego bloggera, bo ludzie odchodzą. Smutno mi tak jakoś po prostu, kiedy mam w pamięci jak bardzo tu wszytsko żywej działało jeszcze rok temu.
      Szanuję Twoje zdanie, Rose, zgadzam się też z tym, że swojego bloga prowadzi się dla siebie. Ale ja nie lubię zmian. I mnie ta cała sytuacja się niezbyt podoba.
      Rozumiem, że irytuje Cię, jak ktoś narzeka. Tyle, że każdy czasem musi ponarzekać. I nie musi koniecznie być to związane z dążeniem do ideału.
      Pozdrawiam Cię, Rose.

      Usuń
  3. też czuję pustkę, jest tu bardzo widoczna, smutno się robi, kiedy uświadamiasz sobie, że wiele osób odeszło. Kiedyś było miło, naprawdę, jeszcze rok temu, na przykład. Nie chodzi mi tu o komentarze, tylko o samo nastawienie wszystkich, pozostawianie bez odzewu swoich dzieci. Ale mówi się trudno, wspomnę Kate – ratuj blogosferę, Hańka, ratuj. Może coś wyjdzie, trzeba po prostu nabrać kolorów z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie uratuję, hahaha, będę robiła swoje, tylko szkoda, że jest jak jest. Dobrze, że ktoś to jeszcze oprócz mnie odczuwa, bo czułabym się dziwna xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym chciała! I tak, również odnoszę wrażenie, że blogger pustoszeje. I to bardzo! Co z resztą odbija się na komentarzach (aż dodałam o tym post u mnie). Czekam na rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na komentarze już w sumie nie narzekam, przyzwyczaiłam się xD ale cała reszta... Eh.
      Dziękuję, że wpadłaś, znowu, haha :D

      Usuń
    2. No wiesz, ja niby mam 13 obserwatorów, a pod ostatnimi dwoma rozdziałami 0 komentarzy! Wiem, że każdy ma swoje sprawy, ale to już się stało dziwne. Szczególnie, że przedtem miałam tak po 6/7. A tu nagle BUM i nic! Coś chyba jest nie tak, prawda?

      Usuń
  6. Geez, też to ostatnio zauważyłam. Dawniej nie było praktycznie dnia żeby się coś gdzieś u kogoś nie pojawiło, a teraz... Hej no! Nie mam co czytać. Dlatego wracaj Rocky, wracaj ._.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fuck! nie zauważyłam, że odblokowalas tego bloga. Wybacz.
    Tak, blogger pustoszeje, to prawda. W zeszłym roku ilość dodawanych rozdziałów przez różne autorki była ogromna. Wchodzisz jednego dnia, a tam cztery rozdziały na różnych blogach. Ale co zrobić...ma się też swoje zajęcia. Szczerze powiedziawszy, ja nie wiem, czy będę w przyszłym roku na blogerze. Goni mnie nauka, egzaminy i jeszcze chce grać na gitarze...A zdać egzaminy musze.
    No wiadomo, że nie kazdy wiecznie będzie siedzał na blogosferze. Jednak smutno się robi, jak widać, że coraz więcej porządnych autorek stąd ucieka....Widzialam ostatnio kilka pseudoblogów, pseudoautorek...i aż mi się smutno robi, bo co za parę lat będzie z tym miejscem?
    Podobnie z komentarzami, ale to już inna sprawa. Nie każdy ma czas skomentować, a i tak przeczyta. Blog przede wszystkim jest dla siebie, ale też miło się robi, jak ktoś komentuje.
    Co do Ciebie...tęskniłam Rocky i tęsknię nadal. Poznałam Cię, jak pisałaś na Time...i bardzo za tym tęsknię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej, moje stare dobre Time, jak ja się wtedy dobrze czułam na bloggerze... Ja mam jakieś opory żeby wertować tą kosmiczną ilość nowych blogów, wolę czytać coś, co wiem, że jest dobre, tylko że tego jest właśnie coraz mniej. I stąd mój smutek... Też tęsknię za bloggerem 2012/13. Na ilości komentarzy już mi przestało tak zależeć, ważne, żeby wpadło kilka osób, na których opini mi zależy, ha.
      Dzięki, Asiu, że wpadłaś :)

      Usuń
  8. Cześć, Rocky. Znalazłam Twojego bloga po przejrzeniu polecanych u Faith i gdy tylko zobaczyłam o czym jest opowiadanie to z marszu przeczytałam wszystkie rozdziały. xD Cieszę się, że będziesz dalej pisać, bo naprawdę bardzo mi się spodobało to, co tutaj tworzysz, a fakt, że główną rolę odgrywa jeden z moich ulubionych zespołów sprawia, że musiałabym upaść na głowę, aby stąd uciec. :D
    Co do Twojego powyższego posta ja już całą blogową sferę okupuję od początku 2012 roku (?), z tym, że najpierw byłam na onecie, a dopiero później przeniosłam się tutaj (tak, tak, bardzo ciekawe..) i naprawdę wiele się tutaj zmieniło. Mnóstwo bloggerek odeszło, jeszcze więcej się pojawiło. Fakt, że szkoda tego wszystkiego, ale z drugiej strony taka jest kolej rzeczy. Ja sama dłuugo się wahałam nad tym czy stworzyć coś nowego, ale zrobiłam to i nie żałuję, bo mimo wszystko atmosfera nadal jest sympatyczna. ;)
    To chyba tyle z mojej strony. Pozdrawiam i czekam na rozdział! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło zobaczyć kogoś nowego, witam serdecznie i dziękuję :D
      No cóż, Sabbathci to Sabbathci, przyciągają czy tego chcą czy nie... Boże, jak ja kocham ten zespół. Zresztą nieważne.
      Ja w blogi wkręciłam się również w 2012, choć pierwszy poważny blog założyłam w 2013. I również najpierw czytałam wszytsko na Onecie, potem dopiero na bloggerze. I wtedy, kiedy się pojawiłam, była taka masa cudownych autorek - nie sądzę, że teraz nie ma. Ale wiele z tamtych poznikało, i tak jakoś przykro, ehh. Oczywiście masz rację - taka kolej rzeczy. Tylko skrzywdzona (bardzo XD) Rocky musi sobie ponarzekać, haha.
      Dziękuję raz jeszcze! I z chęcią zajrzę również do Ciebie, ale jako, że zaczynam od przyszłego tygodnia nową szkołę, troszkę mi zejdzie, zanim znajdę na to chwilkę, wybacz, Vureshko ❤

      Usuń
  9. Zgadzam się z tobą, u nas ostatnio też bieda z nędzą. Nie wiem czym to jest spowodowane. Nie chciałabym z tym kończyć, ale pisać dla powietrza to też tak trochę... do dupy.
    Przykre, że wkładamy w to tyle pracy, a aktywność prawie żadna.
    Na początku myślałam, że u nas taka pustka ze względu na to, że nie jesteśmy w stanie odwdzięczać się tym samym (na blogu wyjaśnienie), widzę jednak że chyba nie tylko u nas jest ten problem.
    Dopinguję wszystkich, pomagam jak mogę. Udostępniam linki waszych blogów na moim fp na facebooku a i tak nic to nie daje. :')
    Ja teraz np odwiedzam blogi i przypominam starym czytelnikom o nowym adresie bloga, szukam także ciekawych opowiadań godnych polecenia i nie ukrywam nowych czytelników. Czuje się, jak najgorsza dziwka, za przeproszeniem, ale cóż. :)
    Pamiętaj tylko, że każdy blog ma swoją grupę stałych czytelników. Czy jest ich 10,. czy 100 to chyba nie ma aż takiego znaczenia, bo wiemy przynajmniej, że dla kogoś piszemy. :)
    Zapraszam serdecznie do nas. Zostaw przy komentarzu link do swojego bloga, a ja udostępnie go u nas, może to jakoś pomoże. :)

    http://californiassounds.blogspot.com/


    ~Michelle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, mi właściwie nie chodzi o samą aktywność na blogu, utrzymuję kontakt z kilkoma bloggerkami, co do innych kilku mam pewność, że kiedyś tu zajrzą i szczerze mówiąc - na komentarze nie mam co narzekać. Najbardziej mnie boli, że nie mogę przeczytać opowiadań dziewczyn, na których się wzrowałam, Chelle, Ivy... I że coraz więcej autorek na dniach zrezygnowało z blogowania. Ale z aktywnością na wielu blogach też jest problem, fakt. Mogę Was bez problemu umieścić w polecanych, jeśli to cokolwiek da :)

      Usuń