czwartek, 3 września 2015

Beginning Of...

Jestem rozwalona, moi drodzy.
Ja się spodziewałam, że to się stanie, przecież to było oczywiste. Ale ten moment, w którym ukochany zespół, z którym wiąże się tyle... Tyle wszytskiego... Ryczę. Kurwa.
Ponad 40 lat na scenie muzycznej, definiując wszytsko, czym był mocny i brudny rock n' roll. Inspirując więcej ludzi, niż mogłoby się wydawać. Wiecie, Black Sabbath zawiera w sobie wszytsko. Mają niesamowitą moc sprawczą, ratują mi dupę dzień w dzień. Miałam teraz na dniach kilka ciężkich spraw na głowie - nic mnie tak nie podnosiło na duchu jak oni. Chciałam sobie coś pięknego przypomnieć - słuchając ich rozkleiłam się na środku ulicy. Nie jestem pewna, czy umiem określić czym dla mnie stało się Black Sabbath. To nie jest do opisania. Piszę to tu, bo wiem, że są tu pasjonaci zespołów, którzy mnie zrozumieją.
Jedyne na co mam nadzieję, to na pożegnalną trasę również po Europie. Choć nie wiem czy to dobry pomysł. To by było coś koło dwóch godzin łykania własnych łez.
Mogłabym o nich mówić i mówić.
Mogłabym zacytować setki ich tekstów.
Mogłabym... Oh, ale nie będę.
Wciąż nie rozumiem czemu tak na to zareagowałam, przecież oni istnieją od ponad 45 lat.
Przepraszam.
I'm rock n' roll soldier.
Gonna play it until I'm dead.

Rozdział już wkrótce

9 komentarzy:

  1. Chciałabym Cię pocieszyć Rocky, ale nie potrafię. Nie ma możliwości pocieszyć kogoś, czyj ulubiony zespół kończy karierę. Moje ukochane już nie istnieją, więc nie mam po kim płakać, bo skończyły się przed moimi narodzinami. Ni będę pisać, że wiem jak się czujesz itp., bo nie wiem. Lubię Black Sabbath, bardzo, ale nie są całym moim życiem. Są inni wykonawcy, którzy na mnie działają jak na Ciebie BS, mimo, że wiem, że są gorsi od samych BS pod względem umiejętności muzycznych.
    Nic nie możemy poradzić... Możemy tylko z boku patrzeć, co się dzieje w ich świecie. Czasem chyba lepiej, żeby zespół zakończył działalność z powodu śmierci któregoś z nich, bo w ten sposób jest jakiś powód to zakończenia kariery. Oczywiście nie życzę śmierci żadnemu z nich! I w ogóle nikomu z muzyków w... powiedzmy podeszłym wieku. Właśnie ubolewam nad tym, że jestem tym pokoleniem, które musi patrzeć, jak najlepsze zespoły odchodzą, jak muzycy umierają... Z dnia na dzień... Dlatego postanowiłam szybko zobaczyć wszystkich moim bogów na żywo jak najszybciej. Po prostu nasze pokolenie ma pecha i tyle.
    Mogą sobie istnieć już całe wieki, a wiadomość końca kariery, której wszyscy się spodziewali i tak wywoła silne emocje w fanach. Nie da się tego uniknąć. Kiedy wyszłam z koncertu Queen + Adam Lambert, na którym byłam w tym orku, zrobiło mi się smutno, bo zobaczyłam na żywo, jak czas szybko przemija, a Ci wspaniali artyście starzeją się i odchodzą...
    A może jednak BS coś tknie za rok, dwa i powrócą? Czemu nie? Oni są przecież nieprzewidywalni?
    I na pewno przyjadą na koncert do Polski! Mówię Ci! Już tu kiedyś byli, to na pożegnalnej trasie chyba o nas nie zapomną!!
    Nie wiem po co, ale zacytuję Gandalfa: "Nie będę wam mówił "nie płaczcie", bo nie wszystkie łzy są złe".
    Trzymaj się jakoś Rocky, jeśli dasz radę. Czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę czasu, w którym się urodziłam, w którym żyje. Można by było optymistycznie powiedzieć, że mam ostatnią szansę, by zobaczyć część artystów. Ja doceniam tę szansę. Ale muszę też patrzeć jak przemijają, jak kończą... się. Mam koleżankę, która jest tak wielką fanką Led Zeppelin, jak ja Black Sabbath. I też, jak Ty, nie umiała się postawić na moim miejscu.
      Mam wrażenie, że trochę za mocno na to reaguję, że nie powinnam... ale mi tak strasznie smutno...
      Dziękuję Ci, Roxy.

      Usuń
    2. To wcale nie źle, że tak silnie to odczuwasz! Tą stratę. Black Sabbathci powinni być dumni, że mają tak oddaną fankę, mimo, że przecież nie było Cię nawet na świecie w latach ich największej sławy. Wśród pokolenia, które ich nie słyszało w radiu i nie kupowało ich najnowszych winyli też są dla kogoś bogami! To dowód, że zespół jest naprawdę dobry! Nie zapomniany!

      Usuń
  2. Nie reagujesz za mocno, Haniu, kochasz ich po prostu. A to strasznie boli, kiedy ktoś kogo tak bardzo wielbisz, odchodzi. Miałam tak ostatnio, w grudniu, kiedy to z naszego świata, dosłownie, odszedł Joe Cocker, jednak teraz tego tak nie odczuwam, on wciąż jest. Tak samo będzie z Black Sabbath u Ciebie, a przynajmniej mam taką nadzieję. Sama to dziwnie odczułam, choć nie jestem aż taką wielką fanką jak Ty. Czuję się strasznie z tą informacją, jest mi źle, kiedy uświadamiam sobie, że to wszystko przemija, a ja tak naprawdę, cóż, nie mogę uczestniczyć w tym, co piękne. Okropne jest to, że Black Sabbath przestaje istnieć, ale nie ich muzyka i tego musimy się trzymać, Haniu.
    To tak leci, a mi samej chce się płakać teraz. Przepraszam, że napisałam Ci ten komentarz, po prostu tak wyszło ze mnie, źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba pisać, żeby z siebie co nieco wylać czasem.
      I owszem, kocham Ich. Po prostu.

      Usuń
  3. Oj, tak...
    Black Sabbath. Legenda hard rocka. Te mocne, przesiąknięte ponurością riffy. Ta moc i ta siła. Tyle lat na scenie, mimo różnych przeciwności, wieczni, a tu teraz...
    Jakby to było możliwe, proszę o trasę po Europie. I wtedy zróbmy coś dla nich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zróbmy coś pięknego.
      Boże, to będzie ostatnia możliwość, żeby...
      O ile w ogóle będzie.

      Usuń
  4. Hej, jakiś czas temu zaczęłam pisac opowiadanie. Nie wiem, czy Cię zainteresuje, nie jest o Guns 'n Rosses, ale o nowej ekipie Slasha, a najbardziej skupia się na Toddzie. Jeśli Cię zainteresuje będzie mi niezmiernie milo, a jeśli nie, to cóż... nie zawsze można mieć to co się chce. Niemniej jednak zapraszam
    http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za Spam
    Konspiratorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spam jako spam sam w sobie jestem w stanie - powiedzmy - zrozumieć.



      Ale żeby pod postem, który pisałam przez łzy...?

      Usuń